„Czas pandemii jest dla mnie, tak jak dla wielu ludzi, czasem trudnym.
Ze względu na panującą sytuację, musiałam zatrzymać się z pracą. Od 11 marca siedzę w domu. Minęło już 46 dni i tak naprawdę nie wiadomo, ile jeszcze minie zanim będę mogła wrócić do pracy, ponieważ pojawiły się pierwsze przypadki zachorowań w okolicy więc zakładam, że lokalne sklepy pozostaną nadal zamknięte.
W związku z tym, że muszę pozostać w domu bardzo dużo czasu i uwagi poświęcam mojej 11-letniej córce, czego nie robiłam przez ostatnie 5 lat, ponieważ prowadzenie własnej działalności gospodarczej kompletnie mnie pochłonęło i sprawiło, że wszystko inne w moim życiu zostało zepchnięte na drugi plan. Uświadomiłam sobie to tak naprawdę dopiero teraz, w czasie pandemii.
Tak więc dużo rozmawiamy, opowiada mi o sytuacjach, które miały miejsce w szkole, o przykrościach jakie ją spotkały w ze strony kolegów i koleżanek z klasy, jak się wtedy czuła, jak z tym walczyła. To zwolnienie tempa pozwoliło mi zrozumieć jak poważne kłopoty ma moje dziecko z rówieśnikami, jak jest odtrącona i wykluczona z grupy i jak bardzo cierpi z tego powodu oraz jaką katorgą jest dla niej chodzenie do szkoły. I chociaż odkąd poszła do szkoły słuchałam jej narzekań i płaczu i próbowałam ją pocieszać, doradzać jak postępować, to tak naprawdę nigdy nie postarałam się jej zrozumieć, zatrzymać się i wysłuchać wołania mojego dziecka o pomoc. Mam z tego powodu olbrzymie wyrzuty sumienia i po ustaniu pandemii będzie to pierwsza rzecz jaką postaram się zmienić i naprawić.
Obecna sytuacja wzbudza we mnie strach. Boję się o zdrowie swoje, mojego dziecka, bliskich, rodzeństwa i ich rodzin, rodziców, przyjaciół. Boję się o swoją przyszłość, o to jak będzie w przyszłości wyglądała praca, czy będę w stanie utrzymać działalność, czy będę miała za co żyć, ja i moje dziecko.
Czas pandemii pozwolił mi się zatrzymać i przemyśleć wiele spraw, przeanalizować znajomości, relacje, ludzi. Na pewno to odcięcie od świata sprawiło, że zrozumiałam jak ważny jest dla mnie kontakt z ludźmi, ich słowa, uśmiech, rozmowy które dawały mi siłę do dalszego działania, dodawały energii i entuzjazmu. Dostrzegłam znaczenie wielu rzeczy i czynności, które na co dzień wydawały mi się takie oczywiste i banalne. Brakuje mi spotkań z koleżankami, wyjazdów, a nawet zwykłego ubrania się, umalowania i wyjścia z domu.
Jeśli o chodzi o moją rodzinę to praktycznie nic się nie zmieniło, każdy stara się żyć ta jak do tej pory. Natomiast zauważyłam, że w tym szczególnym czasie moi rodzice bardzo potrzebują kontaktu z nami tj. ze mną i moją córką. Mam wrażenie, że oprócz bycia dla nich takim łącznikiem ze światem, moje wizyty, rozmowy, żarty, dyskusje z moją córką, pozwalają im zapomnieć o strachu i obawach związanych z koronawirusem.
Kolejną rzeczą, którą dostrzegłam to pazerność niektórych ludzi, z którymi mam kontakt ze względu na pracę. Ta walka o pieniądze, płatności i należności, nie zważając na to, że ja też mogłam z dnia na dzień znaleźć się w trudnej sytuacji bardzo mnie zaskoczyła tym bardziej, że są to osoby, które bardzo dobrze mnie znają i wiedzą, że jestem sama i sama wychowuje dziecko i że nikt mi nie pomaga a cała odpowiedzialność za dom i dziecko spoczywa tylko i wyłącznie na mnie. A przecież tak naprawdę nikt z nas nie pozostał od razu bez środków do życia…
Jedyny temat, który mnie irytuje to zdalne nauczanie i nadgorliwość nauczycieli, która moim zdaniem jest zbędna w obecnej sytuacji. Jest tego stanowczo za dużo. Zbyt wiele linków, ćwiczeń, prac plastycznych, testów itd.. Dopóki jestem w domu i nie pracuję, mogę pomagać dziecku w nauce, natomiast nie wyobrażam sobie jak z tym wszystkim miałaby sobie poradzić moja córka w momencie, kiedy ja wrócę do pracy. Według mnie będzie to nie wykonalne.
I jeszcze jedna obserwacja. Czas pandemii pokazał ilu tak naprawdę mam przyjaciół. Kto się sprawdził jako przyjaciel, kto potrafi zadzwonić, porozmawiać, zapytać. Kilka osób które uważałam za najbliższe mojemu sercu, okazały się być wspaniałymi przyjaciółmi, parę innych usunę na pewno z listy bliskich i dwie osoby przeproszę za to, że ich nie doceniałam, bo okazują się być dobrymi ludźmi”.
Comments